Jesień=dynia, dynia=zupa. I zdjęcia. To właśnie dynia zmotywowała nas, aby umówić się na spotkanie między grabieniem liści, a kuchennymi peregrynacjami Magdy. Sesja rodzinna wszak nie potrzebuje specjalnej oprawy – tak więc jest ogródkowo, naturalnie, spontanicznie, pies skacze, dziecko się śmieje (drugie na świecie pojawi się za jakiś czas, ale swoją obecność rzecz jasna zaznacza), liście fruwają, a ogień płonie. Bo generalnie chodzi o to, żeby się cieszyć życiem. LOL!