Chrzest jest tą uroczystością, podczas której zaaferowani są wszyscy oprócz głównego bohatera:) Jaś wszedł w swoją rolę płynnie, ceremonia nie zrobiła na nim większego wrażenia, a jedyne łzy uroniła jego starsza siostra, zmuszona do opuszczenia ramion mamy w kulminacyjnym momencie mszy. Na szczęście i ona poradziła sobie z chwilowym przeniesieniem zainteresowania na brata i wszystko przebiegło bez dalszych wokalnych zakłóceń:) Sesja zdjęciowa podczas obiadu także przebiegła pomyślnie, choć Jaś pod koniec zdecydowanie miał dość. Kto jednak lubi być podawany z rąk do rąk? No chyba nikt oprócz niektórych zwierząt futerkowych 😉 PS Jesteśmy w Ciechanowcu, na Podlasiu, czyli mojej ulubionej i pachnącej sianem krainie 🙂 XOXO!